środa, 23 listopada 2011

Matka w Domu Obiadu Nie Ma

Od jakiegoś czasu króluje u mnie w domu stwierdzenie - mit prawie - że jak jestem w domu to nie będzie obiadu. Oczywiście chodzi o moje pojedyncze dni urlopowe, brane głównie z jakiegoś rodzinnego powodu. Trochę w tym micie prawdy jest. Bo jak tu skupiać się na obiedzie, kiedy trzeba zająć się jakimiś sprawami, dla których wzięłam dzień urlopu? A przy okazji przecież załatwiałam zaległe pranie, prasowanie itp sprawy.
Brak obiadu dla mojej rodziny to na czas przygotowane frytki z jajkiem sadzonym i sałatką pomidorową (wiosną i latem dorzucam do tego kefir) - i to oznacza brak obiadu! Rozpuściłam tę moją rodzinę.
Tak więc postanowiłam dzisiaj obalić mit braku obiadu. I udało się. Wzięłam w pracy dzień wolny z myślą o własnym odpoczynku.  Na obiad przygotowałam gyrosa, sałatkę z sałaty lodowej, pomidora i oliwek, a do tego frytki (a jednak! ale lubię). Tak więc mieszając style i kuchnie (włoską i grecką) zadowoliłam rodzinkę i wymusiłam na każdym członku rodziny oświadczenie, że to nie prawda, że jak matka jest w domu, to nie ma obiadu. Wszystkim smakowało i wszyscy wygłosili zadawalająe mnie oświadczenie. O!

2 komentarze:

  1. Rzeczywiście rozpuściłaś rodzinę. Frytki z jajkiem i sałatką to obiad na wypasie sam w sobie, więc jak może być nazywany brakiem obiadu? trudne do pojęcia:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieznośna lekkości smaku. Nie do pojęcia. Zgadzam się z Tobą. Dlatego musiałam o tym napisać.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń