piątek, 18 listopada 2011

Myszkowanie w Księgarni

Zdołowana sytuacją w pracy, na którą nie mam wpływu, postanowiłam coś malutkiego dla siebie zrobić. Ucieszyłam się, gdy Facet Mojego Życia zadzwonił do mnie, że zapomniał kupić synusiowi kropelki do nosa (bidulek synuś pewnie trochę pochoruje, bo już wczoraj wieczorem oglądał właściwie puste już buteleczki po lekarstewku do noska). Pomyślałam, że pochodzę sobie po sklepach i popatrzę, co też tam ciekawego dla mnie przygotowali. Ale plan był trochę niebezpieczny. W tym miesiącu czekają nas duże wydatki i trzeba trochę przystopować. Ostatecznie więc poszłam sobie do księgarni i myszkowałam z godzinę. Czasami lubię tak szperać - poczytać stronę czy dwie. Kiedy byłam dzieckiem, uwielbiałam klimat biblioteki. I wcale nie przeszkadzało mi, że wszystkie książki obłożone są w szary papier i oznaczone numerkiem. Zresztą wtedy wszystko było szare (któż nie pamięta zeszytów w kratkę z tabliczką mnożenia na okładce?).

2 komentarze:

  1. księgarnia to moje ulubione miejsce na smutki. Pomacam i od razu mi lepiej. Kiedy nie mogę kupić, notuję w telefonie tytuły.
    A mnie na Notatkach Coolturalnych wzięło na wspominki, zupełnie jak Ciebie z tymi zeszytami. Oczywiscie, że pamiętam takie

    OdpowiedzUsuń
  2. Kasiu, mam nadzieję, że pomino całego luksusu z rozwoju technologii cyfrowej, pozytywów Internetu i tego tam wszystkiego, ludzie będą kochać książki, ich zapach, przekładanie kartek, odkładanie ulubionych na swoją półeczkę (chociaż nie ma czasu do nich już więcej zajrzeć, bo ciągle jest coś nowego), i że księgarnie ciągle będą istnieć. Ostarnio w Wielkim Mieście obserwuję całkiem spore zainteresowanie książkami.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń