środa, 31 grudnia 2014

Moje sylwestrowe tradycje

Już od kilku lat nie chce mi się szaleć trzydziestego pierwszego grudnia. Bo niby dlaczeg. Nikt mnie nie będzie zmuszal, żeby właśnie tej nocy bawić się. Właściwie to się bawię i to całkiem nieźle, ale "po swojemu". Rano idę do pracy, wracając do domu robię szybko ostatnie drobne zakupy lub nie robię. I w domu zaczynam robić faworki dla wszystkich domowych imprezowiczów jako dodatek do...(któż to wie do czego..). Oczywiście włączam radio, słucham nastrojowej muzyki i wiadomości ze świata, otwieram wino i piję, smażę, obdarowuję, układam na talerzu, dzielę, pozwalam smakować...A Facet Mojego Życia ma zadanie rozwieść nasze córcie tam, gdzie mają zamiar się bawić. Jak już skończę z tymi faworkami i winem to właściwie mogłabym iść spać. Ale wtedy mam szaloną ochotę dzwonić do znajomych i przyjaciół z noworocznymi życzeniami. Dzwonię więc lub wysyłam życzenia i słucham muzyki... Ale ale... to nie wszystko. W domu z nami zostaje synuś, który albo organizuje męskie balowanie z kolegami u nas, albo męskie balowanie w sieci. No i oczywiście muszą być strzelanki razem z sąsiadami. A na koniec pozostaje nam iść spać i czekać na powrót imprezowiczek.
I z tym mi teraz dobrze.
Kiedyś moja mam opowiadała nam, że w tę magiczną noc Stary Rok idzie sobie zmęczony odpocząć. Nie mam pojęcia gdzie odpoczywał Stary Rok. Mama nigdy nam tego nie mówiła i nikt z nas dzieci o to nie pytał, bo najważniejszy był ten Nowy Roczek. Malutki, młodziutki, świeży, niewiadomy. My go nie znamy i on nas nie zna, będziemy się poznawać wzajemnie. Pukał o północy do okna oznajmiając, że właśnie jest. Cieszyliśmy się więc tą magiczną nocą i próbowaliśmy nie zasnąć, aby usłyszeć to pukamie. Nie pamiętam, czy kiedyś udało mi się doczekać północy. Pewnie nie, bo nigdy nie zobaczyłam tego małego. No i pamiętam tylko ranne rozczarowanie, że zmowu zasnęliśmy, a tu coś się zadziało bez nas.
Tak jak kiedyś nie wiedziałam jaki właściwie będzie ten nowy rok, jak wygląda, jak się będzie starzał, tak i teraz nie mam pojęcia co mnie czeka.....