niedziela, 24 czerwca 2012

Mocno Intensywny Weekend

Mój najfajniejszy weekend w roku właśnie mija. Najfajniejszy, ponieważ noce są najkrótsze, a dni najdłuższe. Teraz dni zaczną się skracać. Ktoś kiedyś mi powiedział, że zaczyna zbliżać się zima.
Jedenaście lat temu w sobotę było tak samo ciepło i fajnie. Wieczorem była impreza wiankowa nad Wisłą, sztuczne ognie podkreślały radość i zabawę świętojańską, a ja wypoczywałam na szpitalnym łóżku z synusiem zawiniętym w białe sprane szpitalne pieluszki.
Wczoraj mój synuś świętował swoje urodziny na kręgielni z kolegami i koleżankami, a mnie i Facetowi Mojego Życia pozostało robić zdjęcia, w milczeniu obserwować rozbawione towarzystwo, a potem za wszystko zapłacić.Też fajnie...
Dzisiaj zakończyliśmy dwoma przedstawieniami sezon teatralny. Synuś grał Kota co palił fajkę, a dzieciaki go oduczyły tego brzydkiego nałogu. Na scenie prezentował się fajnie. A ja się nieźle napracowałam w garderobie i za kulisami.
W środę czeka nas ognisko z kiełbaskami , a potem już koniec kolejnego roku szkolnego.
Ostatnio bardzo często wpadam w nastrój refleksyjny.

niedziela, 17 czerwca 2012

No i Po EURO

Szkoda, wielka szkoda. Teraz wszyscy będą psy wieszać na kogo popadnie. W tym jesteśmy mocni. A ja widzę, że mamy zdolnych i utalentowanych chłopaków. A to też już coś... jest szansa....
Wciągnęłam się. Oglądałam i kibicowałam...
Trochę nastrój się zmieni, nie będzie już takiego fajnego klimatu. Ale sport to sport. Jeden z komentatorów fajnie powiedział, że piłka nożna jest nieprzewidywalna, wszystko może się zdarzyć. Przecież Czechom mogliśmy wbić cztery bramki - ale a to słupek, a to noga przeciwnika, a to troszkę za krzywo...
Ja uważam, że chłopaki się starali i żal mi było leżącego po meczu na trawie Tytonia z zasłoniętą wielkimi rękawicami bramkarskimi twarzą. Popłakalam się.

niedziela, 10 czerwca 2012

Oaza Spokoju w Centrum Wielkiego Miasta

Wzdłuż Alei Ujazdowskich, tuż za Parkiem Ujazdowskim (niektórzy mówią, że na tyłach Sejmu), jest mała cicha uliczka z domkami fińskimi po obu stronach. - Osiedle Jazdów. Domki te postawiono w 1945 roku. Miały być tymczasowym mieszkaniem, a przetrwały aż do dziś. Taka oaza ciszy i spokoju w Śródmieściu, wzdłuż Królewskiego Szlaku.







Kiedy tak snułam się z aparatem fotograficznym po uliczce, jeden z mieszkańców zaprosił mnie do siebie, abym mogła zobaczyć co kryje się za tak wysokim ogrodzeniem z żywopłotu.
Poznałam żonę tego pana, która mieszka w tym domku od samego początku, to znaczy od lipca 1945 roku.
Z przyjemnością wysłuchałam wielu historyjek związanych z mieszkaniem w tak egzotycznym miejscu. Dowiedziałam się też  o wielu trudnościach jakie mieszkańcy muszą pokonać w różnych porach roku i o wielu problemach administracyjnych...
.
Spełniło się moje marzenie, które skrystalizowało się ponad dwadzieścia lat temu - wtedy po raz pierwszy zachwyciłam się uliczką. Oby jeszcze długo istniała....



czwartek, 7 czerwca 2012

Przeddzień EURO 2012

Nie jestem zapalonym kibicem...ale nastrój się udziela... Zakłady w firmach poczynione, bilety wykupione (niektórzy nawet jutro urlopują), samochody ozdobione flagami...



Zrobiliśmy sobie z Facetem Mojego Życia wycieczkę rowerową. Pierwszą w tym roku. Pogoda sprzyjała, a i nastrój trochę okiełznaliśmy...Tłumy ludzi na ulicach...







Kto mógł i miał ochotę podziwiał Stadion Narodowy i okolicę...


Palma na Rondzie De Gaula ma towarzysza - ogromną piłkę,


Nie wiem czy to zasługa Mistrzostw, czy tak też w tym roku miało być...Zbudowano nową trasę spacerowo - rowerową tuż nad prawobrzeżną, nieuregulowaną Wisłą.
Z wielkomiejskiej ulicy Waszyngtona, prosto z Mostu Poniatowskiego, gdzie tramwaje, autobusy, samochody, rowerzyści i piesi czynią miejski zgiełk, wjechaliśmy na piaszczystą ścieżkę prowadzącą wśród starych nadwiślańskich drzew i chaszczy, poniżej tego całego zgiełku. I cisza... miasto z zupełnie innej perspektywy. Tylko komarów i robactwa sporo.
Zachwyciłam się...

niedziela, 3 czerwca 2012

Nie Musisz Ujawniać Każdej Myśli Jaka Ci Przyjdzie Do Głowy.

Zdanie godne zapisania.
No nie muszę. Wiem to od wieków.
Dzisiaj po raz kolejny usłyszałam to zdanie oglądając chilałtowo jakiś serial dla mnie nie do końca istotny. Ot po prostu chwilka wolna dla mnie tylko, wszyscy zajęci sobą - Facet Mojego Życia z synusiem w kinie z okazji dnia dziecka, młodsza córcia nie wróciła jeszcze z wczorajszego balu kończącego edukację gimnazjalną, a starsza córcia leniwie rozłożona na kanapie rozkoszowała się stanem "chwilowo nic nie muszę".
A ja usłyszałam to zdanie i wpadłam w stan refleksyjny.