Oczywiście, że mam ochotę napisać coś o seksie. Ale jak? Przecież ktoś to przeczyta. O seksie najłatwiej się żartuje - nikogo nie boli a i śmiechu jest dużo. Ale nie z każdym lubię żartować o seksie. Niektórzy mają takie toporne poczucie humoru, że już po pierwszym zdaniu żałuję, że zaczęłam taki temat (miało być subtelnie i z niedopowiedzeniem, a jest rubasznie i z "grubej rury"). No cóż różni są ludzie.
Tak sobie myślę, że seks nadal jest tematem tabu w wielu rodzinach, mimo że tak dużo się mówi o wychowaniu seksualnym dzieci, o odpowiedzialności rodziców. Wszyscy najchętniej przerzuciliby ten temat na szkołę. Czego absolutnie nie rozumiem. Bo kto lepiej nauczy dzieci miłości i o miłości jak nie ich rodzice? Ale to ja tak myślę i ja staram się jak najwięcej przekazać swoim dzieciom. Moja koleżanka (na stanowisku) nawet nie ma pojęcia, że jej prawie osiemnastoletnia córka uprawia seks. Dla mojej koleżanki ona jest malutką dziewczynką i na wszystko ma jeszcze czas. No i co ja mam zrobić? Wiem przecież o jej córce więcej. Skąd bierze sie taka pruderia? Przecież seks to ludzka sprawa. Dlaczego na ekranie może lać się krew strumieniami, że aż mam wrażenie, że zaleje mi dywan w pokoju, a jak zaczyna się scena miłosna , to broń panie boże aby nie pokazać za dużo?
A tak wogóle to zaczęłam czytać "Cider with rosie" Lurie Lee. It is a story about a childhood in England soon after The First World War. I hope that the story will be colourful.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz