Korzystam z komunikacji miejskiej, głównie aby dostać się do pracy. Jest taniej niż samochodem i oczywiście szybciej dzięki bus pasom. Uwierzcie mi, często jest to szkoła przetrwnia, poligon walki o miejsce w autobusie i ciekawy show - studium zachowań człowieka - pasażera. Jeśli mam dobry humor, śledzę poczynania współpasażerów i mam z tego niezły ubaw. Ale kiedy jestem od rana w złym nastroju (a zdarza mi się taki stan średnio dwa razy w miesiącu), i zostaję na przystanku, ponieważ nie mieszczę się w autobusie, a w następnym stoję przyciśnięta do drzwi, to już mnie nic nie bawi. Nie mogę zrozumieć przepychania się ludzi ze środka autobusu w połowie drogi do następnego przystanku, szcególnie kiedy wiadomo, że połowa jadących wysiądzie.
Z zasady droga do pracy jest dla mnie czasem na lekturę. Mogę czytać siedząc lub stojąc z książką czy gazetą w ręku. Ale jak jest taki tłok, mogę tylko myśleć, żeby już wreszcie wysiąść.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz