wtorek, 13 grudnia 2011

Mój Szczupak Uratowany


Zrobiłam szczupaka w galarecie i zaserwowalam go na niedzielny stół imieninowy. Prezentował się całkiem, całkiem.  A właściwie to trochę przerobiłam go na smoka. Winogronowe oczy zrobił ktoś inny bez konsultacji ze mną, ale pozostawiłam je, niech tam sobie będą.
Oprócz wyglądu mój szczupak miał też niezły smak. Został po nim tylko łeb i ogon. Super, jestem zadowolona z obrotu sprawy.
Tylko szkoda, że robiąc zdjęcie nie położyłam chociaż zielonej gałązki, czy papierowej serwetki z akcentem bożonarodzeniowym na obrusie obok talerza. Byłoby ładniej. I tak bardziej nastrojowo. "To se ne vrati" - powiedział Facet Mojego Życia, słuchając moich: "oj, szkoda, że...". Ano, ne vrati.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz