Nie wytrzymałam widząc ortodontę mojego synusia po raz trzeci - buźka jak u Maćka Stuhra, uśmiech prawie ten sam.
- Muszę to panu powiedzieć, bo nie wytrzymam. Ja wiem, że każdy chce być jeden i niepowtarzalny, ale jest pan bardzo podobny do Młodego Stuhra. Mam nadzieję, że pan go lubi, to fajny facet z inteligentnym poczuciem humoru - dodałam szybko niepokojąc się o przymiarkę aparatu synusia i ciąg dalszy leczenia.
- Słyszałem to już kilka razy..., a raz nawet spotkaliśmy się z Maćkiem w szpitalu..., popatrzyliśmy na siebie....no cóż.... jesteśmy podobni...
Życie zaskakuje. Mnie też ktoś obcy mówi często dzień dobry, kilka razy nazwano mnie innym imieniem niż noszę, czyżbym miała sobowtóra? Niezły blog. pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJaJoanna, witaj:-)
OdpowiedzUsuńKiedyś moja mama spotkała w pociągu dziewczynę podobną do mnie, nie mogła od niej oderwać oczu (moja własna matka!!!) i nie mogła o niej zapomnieć. Przez długi czas opowiadała co tamta robiła, mówiła, jak się zachowywała...Miałam wtedy dwadzieścia parę lat i byłam strasznie wściekła na mamę.