Troszkę już umiem. Mam za sobą etap kiedy zupełnie nie wie się o co chodzi. Zaczęłam jarzyć. Potrafię coś powiedzieć i coś przeczytać. Super. Teraz pora na pisanie. To dopiero będzie się działo! Pamiętam jak w pierwszej klasie liceum próbowałam nauczyć się odmiany rodzajników niemieckich ("der des dem den, die der der die, das des den das"). Chodziłam z zeszytem całe popołudnie i klepałam. A potem poszło całkiem nieźle. Tak więc jest wielka nadzieja na mój fracuski. Niezła zabawa. A na dodatek nie ma presji, że dostanę dwóję (teraz są jedynki, ale dla mnie dwója to dwója).
Ale ze mnie dzieciak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz