sobota, 1 grudnia 2012

Obiecujący Piątek

Już w połowie dnia stwierdziłam, że mam dość tego tygodnia, szczególnie w pracy, bo w domu to i tak sobie odpuszczam skupiając się jedynie na dzieciakach, bieżących zakupach i książkach. Ale praca to praca - wiadomo, źródło utrzymania, i trzeba pracować. Więc spędzałam w chaosie długie godziny nad analizą dokumentów, wklepywaniem danych, tabelami przestawnymi i innymi takimi .....podnosząc słuchawkę, bo właśnie ktoś dzwoni z urgent pytaniem. Łał! Dość! Zaplanowałam, że wyjdę z pracy zgodnie z ogólnie przyjętą zasadą, a więc o siedemnastej, i niech się pali i wali - beze mnie świat istnieć będzie, a firma tym bardziej. Zajrzałam po drodze do CH, bo synuś przez miesiąc wyrósł z dwóch kurtek i trzeba coś kupić, kupiłam też wino.
No i udało się wypocząć. Obejrzałam kolejny odcinek Rancza. Jestem teraz fanką tego serialu, odkryłam go w wakacje, kiedy malowałam moje mieszkanie. Nie lubię seriali - tematy wymyślane na siłę, wątki beznadziejne, dialogi nieżyciowe, a do tego wnętrza wymuskane. Klimaty nie dla mnie. Ale Ranczo jest zabawne, więc jeden serial to nie ujma. A już prawie w nocy obejrzałam sobie z rodzinką komedię angielską Zgon na pogrzebie (Death at a funeral) i to było to czego potrzebował mój stargany harówką umysł - uśmiałam się serdecznie i zasnęłam jak dziecko.
No i ważny element  - pogadałam sobie na skype z córcią - o sztuce, o filmie, o Kieślowskim, o tym, że studenci nie wiedzieli jakie egzystencjonalne pytanie zadaje Hamlet, że w ogóle są Anglicy, którzy nie czytali Hamleta, a studiują literaturę angielską...Interesujące...jeszcze nie wiem, w której szufladce to umieścić.
Jeszcze dwa tygodnie i będziemy mieli córcię w domu. Cieszę się, że ona jest zadowolona i martwię się skąd wziąć forsę na to....Chociaż nieraz słyszałam maksymę 'jest plan forsa się znajdzie' to jednak czarno to wszystko widzę ....
To było wczoraj, a dzisiaj ...zaczęłam od kawy i książki...i jak zwykle w sobotę - będzie nadrabianie tygodnia w domu.

2 komentarze:

  1. Ranczo uwielbiam. Dla mnie to taki teraźniejszy Miś. A z tą forsą na studia...nawet nie wspominaj. Mój jest właśnie w fazie składania na studia, pierwsze decyzje w połowie grudnia. Robi mi się gorąco w żołądku kiedy piszę te słowa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to się świetnie, Aniu, rozumiemy. A tak by się chciało brać garściami to życie.... Ciągle trzeba sobie czegoś odmawiać...

      Usuń