niedziela, 7 października 2012

Trochę o Książkach

Wpadła mi w ręce ostatnio bardzo fajna książka, przeczytałam ją jednym tchem nie przejmując się, że prasowanie czeka, że coś by w domu ogarnąć własną ręką i mocą. A co tam. Chodzi o książkę A'ngeles Mastretty Wydrzyj mi serce (Arra'ncame la vida). Rzecz dzieje się w Meksyku podczas rewolucji. Bohaterką jest młoda dziewczyna, która wolą o dwadzieścia lat starszego generała została jego żoną i potrafiła zaistnieć w świecie brutalnych mężczyzn,  zaangażowanych w politykę i zdobywanie pozycji i bogactwa.
W 2008 roku powstał meksykański film pod tym samym tytułem, udało mi się obejrzeć kilka fragmentów na youtube.
Polecam, tym bardziej, że książka zaliczana jest do nurtu feministycznego.
Lubię tak przypadkowo trafić na jakąś perełkę. Jest tam ślepa miłość do dojrzałego i pewnego siebie mężczyzny, będącego u władzy, jest tam także szalona miłość zniszczona przez zaborczego generała. A Catalina z naiwnej i łatwowiernej piętnastolatki wyrasta na dojrzałą kobietę znającą siebie i znającą realia, w jakich przyszło jej żyć.




5 komentarzy:

  1. Poszukam w tłumaczeniu (no bo chyba nie czytałaś w oryginale), zobaczę które jest lepiej oceniane. Osobiście nienawidzę tłumaczeń, ale niestety znam tylko dwa języki...opis wygląda intersująco. Muszę też wydobyć z Ciebie więcej informacji na temat studiów Twojej pociechy w UK.
    Mam osobnika w klasie maturalnej, ale w USA. Lubię jednak wiedzieć jak to wygląda gdzie indziej...
    Pozdrawiam serdecznie z jesiennej amerykańskiej pustyni...

    OdpowiedzUsuń
  2. Aniu! Tak, czytałam polskie tłumaczenie. Nie znam języka hiszpańskiego. Właściwie mogłabym czytać tylko po polsku i po angielsku (troszeczkę po rosyjsku po przetrenowaniu wzrokowym literek rosyjskich zwanych bukwami, które zmuszona byłam pojmować w okresie edukaji szkolnej), więc wiele bym straciła, gdybym unikała tłumaczeń. Uważam, że dobry tłumacz to artysta - trzeba znać dobrze nie tylko język, ale i pisarza, aby móc go dobrze przełożyć, oddać klimat jego utworów...(sorry za mądrzenie się :))
    A jeśli chodzi o moją córcię - jest tegoroczną maturzystką, zrobiła maturę międzynarodową, wybrała sobie uczelnię i kierunek studiów, już w styczniu aplikowała, jeszcze przed egzaminami maturalnym. Uczelnia postawiła jej warunki - oprócz odpowiedniej liczby punktów z matury, musiała napisać pracę literacką, którą oceniała uczelnia. Udało jej się spełnić te warunki i po wakacjach pojechała. Że o kosztach już nie wspomnę. W akademiku mieszkają z nią dwie Amerykanki, które też są studentkami pierwszego roku.
    To tak w skrócie.
    Pozdrawiam też serdecznie z chłodnej jesiennie kolorowej Warszawy (ale dobrze, że nie pada)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj, piszesz o nurcie feministycznym, co jeszcze czytujesz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, jestem zakręcona i trochę czasu upłynęło zanim Cię tu odkryłam... sorry
      Czytam różne książki - klasykę, literaturę iberoamerykańską, pisarzy angielskich, właściwie to nie potrafię określić jednoznacznie. Kiedyś miałam też fazę na literaturę rosyjską. Staram się czytać noblistów. Lubię reportaże, no i oczywiście literaturę współczesną. Teraz czytam trzy książki, które całkowicie przypadkowo wpadły w moje ręce:
      - Przyjęcie u Larrego, Carol Shields
      - Wielbład na stepie, Krzyż południa, Jerzego Krzysztonia
      - i The lady on my left, Catherine Cookson
      Ale bardzo cenię sobie mocne kobiety - zarówno pisarki jak i bohaterki.
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Polecam z reportaży Tochmana "Bóg zapłać". I również pozdrawiam.

      Usuń