Mój najfajniejszy weekend w roku właśnie mija. Najfajniejszy, ponieważ noce są najkrótsze, a dni najdłuższe. Teraz dni zaczną się skracać. Ktoś kiedyś mi powiedział, że zaczyna zbliżać się zima.
Jedenaście lat temu w sobotę było tak samo ciepło i fajnie. Wieczorem była impreza wiankowa nad Wisłą, sztuczne ognie podkreślały radość i zabawę świętojańską, a ja wypoczywałam na szpitalnym łóżku z synusiem zawiniętym w białe sprane szpitalne pieluszki.
Wczoraj mój synuś świętował swoje urodziny na kręgielni z kolegami i koleżankami, a mnie i Facetowi Mojego Życia pozostało robić zdjęcia, w milczeniu obserwować rozbawione towarzystwo, a potem za wszystko zapłacić.Też fajnie...
Dzisiaj zakończyliśmy dwoma przedstawieniami sezon teatralny. Synuś grał Kota co palił fajkę, a dzieciaki go oduczyły tego brzydkiego nałogu. Na scenie prezentował się fajnie. A ja się nieźle napracowałam w garderobie i za kulisami.
W środę czeka nas ognisko z kiełbaskami , a potem już koniec kolejnego roku szkolnego.
Ostatnio bardzo często wpadam w nastrój refleksyjny.
Refleksyjnie bardzo :) Uśmiecham się czytając twoje literki... bo znam to uczucie, kiedy dopiero co trzymane na rękach, całkiem niewinne, zależne od nas dziecko dzisiaj ma swój własny świat. A do tego ciepłe czerwcowe noce.... Ehh :) No refleksyjnie jak nie wiem co :)
OdpowiedzUsuńCzas pędzi nieubłaganie :0) Moja córeczka ma dopiero 1,5 roku a ja zastanawiam się kiedy to zleciało?! :0)
OdpowiedzUsuńSunshine, zależne od nas to te nasze dzieciaki długo są, tylko nie chcą się do tego przyznać i buntują się bardzo szybko. Ale dobrze, zawsze czułam, że dzieci wychowuje się dla ludzi. Niech sobie idą w świat i żyją własnym życiem. A my będziemy czuwać...
OdpowiedzUsuńgruba_kresko, hej...półtora roczku - słodziutka jest, no to teraz będzie jeszcze szybciej leciało...ale i coraz ciekawiej...
OdpowiedzUsuń