Są takie różne te moje dziewczyny i szukają w sklepach zupełnie innych rzeczy. Ale potem w domu wszystko leży zmieszane w jednej szafie i codziennie zmienia właściciela. Czasem tylko słyszę krzyk "A to małpa, założyła moją bluzkę!", albo "No nie, znowu wzięłą moje portki!", "Mano, nie wiesz, czy zakładała moją niebieską marynarkę, bo nie mogę jej znaleźć?" i takie tam. Są też i grzeczne pytania "Zakładasz tę czarną z koronką?..nie?...ok. to ja biorę" lub "Ej, wezmę sobie twoją tunikę, dobra?".
Jednak twoje - moje jest wyraźnie określone. Wszyscy domownicy to wiedzą.
Jeśli chodzi zaś o mnie - najlepiej lubię robić zakupy sama. Raczej wiem co mi się podoba no i jest ten luksus, że można przymierzyć w domu, a potem ewentualnie zwrócić do sklepu, jeśli coś nie pasuje. Zresztą shopping z córkami to shopping dla córek, nie dla matki...he he... już życie zdążyło mnie tego nauczyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz