Całą sobotę padało i pełno śniegu wszędzie, a ja nie jestem przygotowana na zimę. Najgorzej wygląda sprawa butów (jak zwykle w mojej rodzinie). Że zimno i byle jak, to nawet mnie zbytnio nie obeszło, ponieważ zaplanowałam weekend domowy - z książeczką, filmem i białym francuskim winem. Wieczorem Facet Mojego Życia po jednej grzecznościowej lampce wina zagłębił się w lekurze nie interesując się wcale tym co robię, więc sączyłam sobie to winko i czytałam, i było mi bardzo dobrze, tym bardziej, że w perspektywie miałam noc o godzinkę dłuższą z racji zmiany czasu z letniego na zimowy. Więc super. Ale niepokój gdzieś tam w środku się tlił - mam uczulenie na te długie noce - za czasów pielęgniarskich prawie co roku wypadał mi nocny dyżur, więc siedziałam w pracy o godzinę dłużęj, a potem, kiedy na świat przychodziły moje pociechy, ciągle któreś chorowało i ta noc wydawała mi się wyjątkowo długa, marzyłam żeby wreszczie się skończyła.
W tym roku wygłądało, że wreszczie przełamie się to fatum długiej złej nocy. Ale nic z tego - wieczorem wszyscy szczęśliwi i zdrowi poszli spać, a w środku nocy, kiedy nie mogłam pojąć czy to druga, czy to trzecia i który zegar jest przestawiony, który przestawił się sam, a który działa po staremu, synuś zaczął szaleństwo brzuszno - żoładkowe, musiałam się nim zająć. Ehhh...
W czwartek, chociaż jeszcze nie doczytałam książki, wybrałam się z przyjaciółką do Teatru na Woli i obejrzałam Madam. Przerzucić czterysta stron treści na póltoragodzinny spektakl i przekazać to co najważniejsze to jednak wyczyn, to sztuka. No i mnie się podobało - w tle muzyczka Je t'aime i trochę beat-beatowych kawałków lat sześćdziesiątych. Klimatycznie. Ale co książka to książka.
niedziela, 28 października 2012
sobota, 20 października 2012
W Dzień Dużo Słońca a na Wieczór Madam
Pomyślałam sobie, że skoro tak ciepło i słonecznie ma być przez cały weekend, to muszę pojeździć sobie rowerem. Obskoczyłam sprzątanie, obiad i sobotnie zakupy i wyciągnęłam dawno nie używany rowerek.
Facet Mojego Życia już wczoraj siąpił nosem niemożebnie, nawet wyniósł się w nocy z mojego łóżka, abym mogła spokojnie się wyspać, bo on jak chory to strasznie się kręci.
Więc ja wyspana, wypoczęta nawet się ucieszyłam na długi samotny spacer. Mogłam sobie jeżdzić gdzie chciałam i jak chciałam. Przemierzyłam więc zakamarki Starej Pragi i Saskiej Kępy. Popatrzyłam na uliczki zasypane kolorowymi liśćmi, powdychałam zapachy Wielkiego Miasta - całkiem przyjemne - świeżo zaparzonej kawy, kiedy przejeżdżałam obok kafejek, zapach czekolady koło fabryki Wedla, zapach suchych liści w Parku Skaryszewskim, świeżej pizzy czy kebaba.
Przy stoliku jednej kawiarenki na Pradze siedziała samotna kobieta i spożywała późny lunch czy wczesny obiad. Na stoliku stała lampka wina. Nie wiem czy kobieta była szczęśliwa, czy na kogoś czekała... pusta uliczka, jeden stolik przykryty białym obrusikiem i lampka czerwonego wina... Pojechałam dalej.
Teraz siedzę sobie w mojej małej kuchni, słucham radia, w piekarniku piecze się szarlotka, a ja czytam co u Was słychać.
Będę też dalej rozkoszować się treścią i formą (co za język!) Madam Antoniego Libery - Polska lat sześćdziesiątych widziana oczami osiemnastoletniego maturzysty, gdzie tło stanowi jego miłość do tajemniczej nauczycielki francuskiego. Książka przypadkowo wpadła w moje ręce dopiero teraz, a okazuje się, że od lipca grany jest spektakl na podstawie tej książki według adaptacji Marii Wojtyszko w Teatrze na Woli. Muszę to zobaczyć.
Facet Mojego Życia już wczoraj siąpił nosem niemożebnie, nawet wyniósł się w nocy z mojego łóżka, abym mogła spokojnie się wyspać, bo on jak chory to strasznie się kręci.
Więc ja wyspana, wypoczęta nawet się ucieszyłam na długi samotny spacer. Mogłam sobie jeżdzić gdzie chciałam i jak chciałam. Przemierzyłam więc zakamarki Starej Pragi i Saskiej Kępy. Popatrzyłam na uliczki zasypane kolorowymi liśćmi, powdychałam zapachy Wielkiego Miasta - całkiem przyjemne - świeżo zaparzonej kawy, kiedy przejeżdżałam obok kafejek, zapach czekolady koło fabryki Wedla, zapach suchych liści w Parku Skaryszewskim, świeżej pizzy czy kebaba.
Przy stoliku jednej kawiarenki na Pradze siedziała samotna kobieta i spożywała późny lunch czy wczesny obiad. Na stoliku stała lampka wina. Nie wiem czy kobieta była szczęśliwa, czy na kogoś czekała... pusta uliczka, jeden stolik przykryty białym obrusikiem i lampka czerwonego wina... Pojechałam dalej.
Teraz siedzę sobie w mojej małej kuchni, słucham radia, w piekarniku piecze się szarlotka, a ja czytam co u Was słychać.
Będę też dalej rozkoszować się treścią i formą (co za język!) Madam Antoniego Libery - Polska lat sześćdziesiątych widziana oczami osiemnastoletniego maturzysty, gdzie tło stanowi jego miłość do tajemniczej nauczycielki francuskiego. Książka przypadkowo wpadła w moje ręce dopiero teraz, a okazuje się, że od lipca grany jest spektakl na podstawie tej książki według adaptacji Marii Wojtyszko w Teatrze na Woli. Muszę to zobaczyć.
niedziela, 7 października 2012
Trochę o Książkach
Wpadła mi w ręce ostatnio bardzo fajna książka, przeczytałam ją jednym tchem nie przejmując się, że prasowanie czeka, że coś by w domu ogarnąć własną ręką i mocą. A co tam. Chodzi o książkę A'ngeles Mastretty Wydrzyj mi serce (Arra'ncame la vida). Rzecz dzieje się w Meksyku podczas rewolucji. Bohaterką jest młoda dziewczyna, która wolą o dwadzieścia lat starszego generała została jego żoną i potrafiła zaistnieć w świecie brutalnych mężczyzn, zaangażowanych w politykę i zdobywanie pozycji i bogactwa.
W 2008 roku powstał meksykański film pod tym samym tytułem, udało mi się obejrzeć kilka fragmentów na youtube.
Polecam, tym bardziej, że książka zaliczana jest do nurtu feministycznego.
Lubię tak przypadkowo trafić na jakąś perełkę. Jest tam ślepa miłość do dojrzałego i pewnego siebie mężczyzny, będącego u władzy, jest tam także szalona miłość zniszczona przez zaborczego generała. A Catalina z naiwnej i łatwowiernej piętnastolatki wyrasta na dojrzałą kobietę znającą siebie i znającą realia, w jakich przyszło jej żyć.
W 2008 roku powstał meksykański film pod tym samym tytułem, udało mi się obejrzeć kilka fragmentów na youtube.
Polecam, tym bardziej, że książka zaliczana jest do nurtu feministycznego.
Lubię tak przypadkowo trafić na jakąś perełkę. Jest tam ślepa miłość do dojrzałego i pewnego siebie mężczyzny, będącego u władzy, jest tam także szalona miłość zniszczona przez zaborczego generała. A Catalina z naiwnej i łatwowiernej piętnastolatki wyrasta na dojrzałą kobietę znającą siebie i znającą realia, w jakich przyszło jej żyć.
Subskrybuj:
Posty (Atom)