Wszyscy teraz wspominają lata osiemndziesiąte. Dwadzieścia pięć lat nowej wolnej Polski - czas na refleksje. Mnie to cieszy, ponieważ przypomina mi się moja młodość. Miałam to "szczęście", że moje młodzieńcze lata przypadły właśnie na ten okres. Z sentymentem obejrzałam "Bogów". Ale nie dlatego, że pokazywali pulsujące serce uciskane rękami chirurga, ale dlatego, że mniej więcej w tym czasie zaczęłam swoje życie zawodowe. Dobrze pamiętam klimat szpitalny z tamtych lat. Długi pusty korytarz słabo oświetlony syczącymi jarzeniówkami, środek nocy, a ja z probówkami śmigam do labolatorium wyobrażając sobie straszne sceny z fimów sensacyjnych czy horrorów. Jeszcze tylko zakręt, schody w górę, korytarzyk, zakręt, szklane drzwi, pukać w okienko (panie laborantki śpią)..."Co wy tam robicie w środku nocy?" "Reanimujemy..."
Za mało było o Relidze...czułam niedosyt, chciałam czegoś więcej, czegoś głębszego. Ale cieszę się, że film powstał. Niech ci młodzi gniewni coś wiedzą.