niedziela, 28 kwietnia 2013

Przepracowanie

Pora, aby zadbać o moje zdrowie psychiczne. Marzec mi umknął nie wiem kiedy, o kwietniu to nawet nie wspomnę.Czy ja jestem pracocholik jaki? Czy może jestem zmuszona wykonać pracę przeznaczoną dla co najmniej półtorej osoby? Nie wiem, ale mam tego dość. Dobrze, że chociaż są weekendy - można spotkać się z przyjaciółmi, umyć okna, pogapić się w telewizor, poczytać rano przy kawie, kiedy cała rodzina zdrowo jeszcze chrapie. Dobrze, że wreszcie wyjrzało słońce zza ciężkich zimowych chmur. Dobrze, że wielkie drzewo za moim oknem pokrywa się delikatną zieloną mgiełką.  I dobrze, że zdałam sobie sprawę z mojego przemęczenia. To już połowa sukcesu. Teraz tylko znaleźć ścieżkę odbudowy psychicznej. Chyba ruch i wysiłek fizyczny. Kiedyś już raz tak miałam, uratowała mnie siłownia. Teraz myślę o zwykłym bieganiu i rowerze. Muszę wyrzucić z siebie wszelkie niepozytywne emocje, zawody, rozczarowania, żale. Nagromadziło się tego we mnie mnóstwo. Aż zaczęłam krzyczeć "ratunku!"

sobota, 6 kwietnia 2013

Musi Się Coś Zmienić

Jeszcze tak depresyjnie to nie było. Gęste mdłe chmury, śmieg i chlapa na zmianę ze ślizgawicą. Zimno i nieprzyjemnie. Ktoś policzył, że w tym roku w zimie było 16 dni słonecznych. Ja pamiętam tylko 3 na początku marca. Odpięłam wtedy futerkowy kołnierz od zimowego płaszczyka, a potem się rozchorowałam.
No i mi źle....Dobrze, że w młodzieży tlą się pokłady energii. Bratanek spędził u fryzjera prawie 6 godzin i wyszedł po 22,00 z szesnastoma dredami na głowie. Wpadł jak zwykle z zaskoczenia do mnie na nocleg. Dredy mnie się podobały, zrobiłam bratankowi rano sesję zdjęciową i pysiek pojechał do domu wysłuchiwać gadania ojca. A ja rozesłałam zdjęcia po rodzinie robiąc mu PR.