wtorek, 26 lutego 2013

Walentynka w Klimacie Mitu

Taką pracę domową zadała polonistka mojemu synusiowi. Cała rodzina zabrała się do wymyślania i rymowania.
Synuś krzyczał - tylko nie z netu! Córcia odpowiadała - nie biorę z neta, myślisz, że nie mam co robić tylko szukać dla ciebie wierszyków w necie!
Na synusiowe "Hero jesteś moją boginią sexu" wywróciliśmy oczami. Różne brzydkie myśli i rozpustne słowa przychodziły nam do głowy i cisnęły się na usta. Chyba nigdy jeszcze nie byliśmy tak zaangażowani całą rodziną w pracę domową
Ostatecznie synuś zapisał w zeszycie:
"Dla Hery
Na górze miotam piorunami,
na dole walczę harpunami,
choć otoczony jestem pięknymi nimfami,
to zawsze biegnę do ciebie Hero myślami.
Zeus"
Synuś przeczytał w klasie zadowolony z wierszyka.

sobota, 16 lutego 2013

O Synusiu

Mój synuś od września urósł 10 cm. I ma lichą garderobę. Śmiejemy się z córcią, że nie warto mu nic kupować, bo i tak szybko wyrośnie. Taka ze mnie matka. Jak dzieci były małe i nie chciały jeść, to mówiłam "i bardzo dobrze, nie będę musiała zmywać". Matka Faceta Mojego Życia nie mogła mojego żartobliwego podejścia do życia zrozumieć i żyła w niepokoju podtykając dzieciakom jedzenie i pytając ciągle czy nie są głodne. A one nie były.
Wychodziłam z założenia, że dzieci jednak upomną się o swoje po zdrowej interesującej zabawie. I tak było.
Mój synuś nie tylko rośnie ale i dorasta. Zaczyna mu się lekko zmieniać głos, sam wraca do domu po szkolnych dyskotekach i nie chce powiedzieć ile wolnych tańców zaliczył (wolne tańce to tańce z dziewczyną). A dzisiaj wybrał się z dwoma kolegami do McDonalda. Nie chciał ode mnie pieniędzy, szalał za własne uzbierane, ja tylko miałam kupić mu bilety komunikacji miejskiej, bo niestety trzeba kilka przystanków przejechać. I wszystko byłoby dobrze i zgodnie z planem, gdyby nie to, że matce pomyliły się autobusy i chłopaki pojechali trochę inaczej niż wcześniej było ustalone. Ale poradzili sobie, nie spanikowali do końca - pojechali do innego McDonalda i kupili sobie jeszcze po rurce z kremem na deser.

czwartek, 14 lutego 2013

Podobieństwa

Nie wytrzymałam widząc ortodontę mojego synusia po raz trzeci - buźka jak u Maćka Stuhra, uśmiech prawie ten sam.
- Muszę to panu powiedzieć, bo nie wytrzymam. Ja wiem, że każdy chce być jeden i niepowtarzalny, ale jest pan bardzo podobny do Młodego Stuhra. Mam nadzieję, że pan go lubi, to fajny facet z inteligentnym poczuciem humoru - dodałam szybko niepokojąc się o przymiarkę aparatu synusia i ciąg dalszy leczenia.
- Słyszałem to już kilka razy..., a raz nawet spotkaliśmy się z Maćkiem w szpitalu..., popatrzyliśmy na siebie....no cóż.... jesteśmy podobni...


niedziela, 10 lutego 2013

Na Imprezy Nieśmiertelna ABBA

Wczoraj w ostatnią sobotę karnawału to my poważni i odpowiedzialni mieszkańcy "kamienicy" z lat siedemdziesiątych trochę narozrabialiśmy. Ale oczywiście nikt nas nie będzie podejrzewał. No bo ile można siedzieć, jeść, pić i palić (beeee - brzydka przyjemność), śmiać się i rozmawiać. Zachciało nam się potańczyć. I tu nieoceniona okazała się stara dobra abba ze swym honey honey. Imprezowaliśmy ku czci Agaty z głośnikami na maxa. Nawet nietaneczny Facet Mojego Życia dwa razy pokręcił bioderkami. Byłam tak rozbawiona, że chciałam zmywać po imprezie, ale nie dopuszczono mnie do garów, byłam gościem - starym sąsiadem na nowo odkrytym - jak nas zaprezentowano. Obiecujące...

niedziela, 3 lutego 2013

Komedie Romantyczne Filmowe i Życiowe

W sobotę między cotygodniowym ogarnianiem mieszkania, zakupmi, a przygotowywaniem tatara na popłudniowe spotkanie z sąsiadami przysiadłam na chwilę na podłodze i pogapiłam się w ekran telewizora. Rozkminiano właśnie temat komedii romantycznych - dla kogo są, czy je lubimy, czy nie. Takie tam...
Moją ulubioną komedią romantyczną jest Actually love (to właśnie miłość), a wątek pogrzebu żony z muzyką w tle by by baby jest niesamowity, aż zazdroszczę, że ktoś to już wymyślił.
Na moim osiedlu też dzieje się komedia romantyczna ta sama od ponad piętnastu lat. Jest pan i pani. Pani to chyba czterdziestka, o panu trudno mi coś powiedzieć. Chyba nie mieszkają razem, chociaż mają dwudziestoletniego syna. Codziennie rano pan przychodzi pod blok pani i czeka, aż ona wyjdzie do niego. A potem spacerują wokół bloków bez względu na pogodę. Chyba tylko duże deszcze są w stanie ich powstrzymać od codziennego rytuału. Pan nosi sportowe spodnie z czerwonymi lampasami i czapkę bejsbolówkę, a pani w zimie białą kurteczkę, a latem buciki na obcasikach, czasami do tych obcasików zakłada białe skarpetki. Pani nosi reklamówkę, a w niej piwo dla pana. Kiedy zakręcą w uliczkę za moim blokiem (nadal mogę ich obserwować, ale już z balkonu, a nie z okna w kuchni), zatrzymują się, pani wyjmuje z reklamówki piwo i podaje panu, pan wypija kilka łyków i idą dalej. Czasami przysiądą na ławeczce.
Kiedyś w sklepie osiedlowym nakładając buraki to torby słyszałam jak pani zapewniała właścicielkę sklepu, że bardzo dobrze wie jak utrzymać chłopa przy sobie.
Komedia romantyczna....