czwartek, 24 marca 2011

Dress Code

Zostaliśmy w firmie poinformowani, że obowiązuje nas odpowieni sposób ubierania się. Dla mnie nic szczególnego - smart clothing. Ale daliśmy sobie upust w wymyślaniu żartów na temat ubioru.Jakie obcasy są wysokie, a jakie nie. Jak rozumieć duży dekold i co mają zrobić panie z dużym biustem. No i co właściwie mają mieć na sobie panowie na spotkaniach służbowych - może tylko marynarkę i krawat....
Takie typowo polskie zachowanie - doszukiwanie się nieścisłości w tekście pisanym. Dlaczego nie? Jeśli ma to zrelaksować pracownika?

wtorek, 22 marca 2011

Rigoletto

W sobotę obejrzeliśmy Rigoletto - operę Verdiego. Tym razem bez dzieciaków. Fajnie pokazywać im otaczający nas świat i utalentowanych jego mieszkańców. Lecz fajnie jest też, kiedy tylko we dwoje możemy cieszyć się takimi perełkami. Nie muszę wtedy troszczyć się o nikogo, mogę cała oddawać się działaniu muzyki i śpiewu.
Zadziwiające, jak wiele było osób spoza granic naszego kraju.  Skupionych, zasłuchanych.
Bardzo udany wieczór.

Mała była na wagarach - całą gromadą przeżywali pierwszy dzień wiosny. Ma teraz w zapasie historyjkę o swojej młodości dla własnych dzieciaków (jaka to była fajna) - tego chciała, aby mieć co wpominać. No cóż. Muszę przyznać, że jak niewiele robisz to niewiele masz do opowiadania.
Szkoła jednak coś tam organizowała - luźne lekcje i rekolekcje postne. Ale to nie to samo co wogóle urwać się ze szkoły. OK! Cóż ja mogę na to...

piątek, 18 marca 2011

Dzień Wagarowicza

Moje średnie dziecko oświadczyło, że nie idzie do szkoły w dzień wagarowicza. Oczywiście uważam to za totalną głupotę. A moje dziecko nie chce być jakimś tam lamusem i do szkoły nie pójdzie. Nie pomogły rozmowy i perswazje (wyjątkowo byłam spokojna i nie dałam się wyprowadzić z równowagi). Pyskówka i wielka obraza na matkę, że jest bez serca. Moje dziecko oświadczyło, że i tak zrobi co zechce i w związku z tym nie bierze pieniędzy na kino (o które przed chwilą poprosiło), aby nie czuć się zobowiązane do posłuszeństwa.
Tłumaczyłam, że co to za wagary, kiedy wszyscy o nich wiedzą, a szkoła od kilku lat zacięcie walczy z różnymi rodzajami wagarowania. Zresztą podejścia szkoły do tego dnia też nie rozumien. Dlaczego nie zorganizować czegoś bardziej luźnego dla dzieciaków zamiast normalej nauki, dlaczego nie zachęcić do przebywania w szkole? W podstawówce to chociaż z banalnymi transparentami typu witaj wiosno (wczoraj robiliśmy taki dla małego) pospacerują sobie dzieciaki po parku i ulicach i będzie fajnie. Ale nie w gimnazjum - tam trzeba być poważnym i myśleć tylko o posłuszeństwie i nauce i o własnej przyszłości. I broń panie boże ubrać się modnie (i absolutnie nie myślę tutaj o gołych brzuchach), najlepiej jak wzyscy będą ubrani na szaro, ciemno i nijako, a w głowie niech mają tylko jeden cel: być posłusznym i zdobywać dobrą średnią ocen, aby szkoła dobrze wypadała w rankingach.
Obserwuję to wszystko ..... tak mało jest fajnych nauczycieli, którzy rozumieją nastoletniego dzieciaka.

Tak więc tłumaczyłam dziecku, że dzień wagarawicza nic nie znaczy, że jest przecież dzień św. Patryka, dzień bez papierosa, dzień bez samochodu, światowy dzień AIDS i tak dalej i tak dalej. A synuś na to wiercąc się na wielkiej sportowej piłce: " piętnastego maja jest dzień bez stanika!". Zdumieni spojrzeliśmy na niego.

wtorek, 15 marca 2011

Wyciszenie

Zrobiło się trochę cieplej. Aż przyjemnie. Wszystkim marzy się wiosna. Sobota i niedziela upłynęła moim znajomym pod znakiem szukamy wionsy gdzie się da. Opowiadaliśmy sobie w poniedziałek, jak to cudownie było w lesie, w parku czy u teściowej na obiedzie. A mnie się nie chciało szukać wiosny - musiałam doczytać książkę Terregp Pratchetta. Miałam ochotę pośmiać się sama do swoich myśli. Oczywiście nie ominęło mnie siedzenie w kuchni i gotowanie posiłku najbliższym. Wieczorem wybraliśmy się na krótki spacerek. Nie wszyscy oczywiście. Dwoje z nas jest bardziej leniwych sportowo niż pozostała trójka.Tak więc właściwie my też zaliczyliśmy taki ciepłozimowy przegadany spacerek wprawiający w miły wieczorowy nastrój.

Tak wogóle to opanował mnie stan wyciszenia. Może dlatego, że skończył się karnawał i nadszedł czas modlitwy i refleksji. To nawet dobrze.
A mój francuski leży. Trzeba mi zapisać się na jakiś kurs. Tylko kiedy.

niedziela, 6 marca 2011

Książki

Ostatnie badania wykazały, że przeciętny Polak czyta średnio dwie książki rocznie. I to nie zależy ani od wykształcenia, ani od miejsca zamieszkania. O ile pamiętam, to zawsze tak było. Łatwiej siedzieć przed telewizorem i przeżywać cudze fikcyjne życie serialowe. Ale ja mam sporo znajomych, którzy czytają i to bardzo dużo. W pracy zawiązaliśmy grupę wsparcia - pożyczamy sobie książki, polecamy autorów, dzielimy się wrażeniami. Taki miły przerywnik przy robieniu biurowej kawy.

sobota, 5 marca 2011

Pracuj

Przed oknami mojego budynku biurowego ktoś napisał na śniegu dużymi literami PRACUJ. No to pracowaliśmy. Napis utrzymywał się prawie trzy tygodnie, chyba był widoczny jeszcze wczoraj. Oglądaliśmy go z perspektywy trzeciego piętra. Taki zwykły napis na śniegu,  a wywołał tyle zainteresowania.

Tak też zapamiętam chyba obecną zimę - pracuj, pracuj, pracuj.