niedziela, 27 lutego 2011

Ścieżki Kariery

Zaskoczyło mnie ostatnio, że dziewczynom z mojej pracy marzą się ścieżki kariery. OK, wszystko byłoby zgodne z nowoczesnymi trendami, gdyby była możliwość tworzenia tych ścieżek. Bo jak tu tworzyć, kiedy ma się nad sobą tylko jednego szefa. Wypada go po prostu wygryźć. Tak patrzę na te laski w pracy, dziesięć lat młodsze ode mnie i nie wiem co właściwie o nich myśleć....

No cóż - zawsze można zmienić pracę. Po co się kisić w małej firmie, choćby to było nawet międzynarodowe środowisko. Istnieją przecież korporacje, gdzie można piąć się po ścieżkach kariery, nie ważne, że pracownicy są właściwie sprowadzeni do liczby stanowisk.

piątek, 25 lutego 2011

Podwiązki

No tak to już jest, że w "pewnym wieku" w czasie babskiego gadania o sexie, ciuchach, książkach i głupich koleżankach z pracy, zaczyna się wplatanie słówek typu morfologia, ciśnienie, ból w kolanie czy bezsenność.
Nie żebym to ja tak... nie, nie, nie. Ja tylko obserwuję, co się dzieje wokół mnie w Wielkim Mieście. W końcu przecież mam kartę Multisport i mogę nawet codziennie chodzić do klubu fitness.

A jeszcze tak niedawno gadało się ostro o sexownych koszulkach i frywolny podwiązkach.

sobota, 19 lutego 2011

Chwilowe Niedomaganie

Przez kilka ostatnich dni byłam lekko podziębiona. Czułam się fatalnie, kasłałam, kichałam i nie mogłam mówić. Faszerowałam się lekami. Wieczorami padałam ze zmęczenia i szybko zasypiałam. I byłam szczęśliwa.... (!) To tak fajnie poczuć się przez chwilę taką słabą istotą. Szczególnie jeśli się ma świadomość, że ta słabość jest chwilowa i niegroźna. Można sobie bezkarnie odpuścić niektóre obowiązki. A na dodatek zdarzają się pełne troski pytania o samopoczucie.
Pracowałam. Ale i w pracy byłam zadowolona, że dopadła mnie choroba. A co...? Mogłam bezkarnie być złośliwa i uszczypliwa.

Na szczęście ja bardzo rzadko choruję.

piątek, 4 lutego 2011

Schodki

Na Starówkę Wielkiego Miasta od strony Wielkiej Rzeki prowadzą różne schodki. Najbardziej atrakcyjne dla dzieciaków i leniuszków są schodki ruchome. Codziennie rano wjeżdżam nimi na górę czytając pierwszą stronę darmowej gazety "Metro", którą podaje mi starsza pani przy wejściu. Jadąc w górę zawsze stoję po lewej stronie, nie znoszę stać w równym rządku. No i wcale nie jestem leniuszkiem.
Późnym popłudniem zbiegam w dół po starych kamiennych schodkach przeskakując po dwa na raz. Jeden schodek jest niższy niż pozostałe. Muszę o tym pamiętać, żeby zbiegając nie wypaść  z rytmu. Mogłoby to mieć żałosne skutki. Schodki są bardzo śliskie kiedy pada śnieg. Bardzo trudno wtedy schodzi się nimi na wysokich obcasach.

Jeszcze jedne schodki na Starówkę
Dla mnie schody mają magiczny urok. Ilekroć napotkam jakieś na swojej drodze, muszę się na nie wspiąć. Jakby tam na górze było coś niezwykłego, co warto zobaczyć. No i wspinam się zawsze i wszędzie. Często ku rozpaczy mojej rodziny. Ale chyba też nigdy nie żałowałam trudu takiej wspinaczki.


wtorek, 1 lutego 2011

Nie Wiem

"Co zrobię, kiedy skończę pięćdziesiąt lat?" Takie pytanie zadał Kolega mojego męża mając na myśli tytuł mojego bloga. Nie wiem. Nie mam zielonego pojęcia. Piszę, bo tak. Aby się zabawić. Zaczęłam mając głowę pełną pomysłów nie do końca sprecyzowanych. A teraz nie umiem ułożyć ich w jakąś całość. Tak najbardziej z tego wszystkiego to podoba mi się tytuł. Ale czas szybko leci i co zrobię, kiedy będę pięćdziesiątką w wielkim mieście? To nie brzmi już tak fajnie.

Mój syn był pierwszy. Zapytał co zrobię, kiedy skończę pięćdziesiąt lat, w dniu kiedy zadowolona zaczynałam pisać. Byłam zaskoczona, że zadał to pytanie. Ja o tym nie pomyślałam.